Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 246.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podaje do uwagi; gdzie milczawszy mało
Każdy swe wyda wotum, wszyscy w ten cel godzą,
Że się tak i poganie jako naszy głodzą;
Taż tam biera co i nam; my to nad nich mamy,
Że króla z nowém wojskiem codzień wyglądamy.
Trzymać się jeszcze radzą nie wywodząc szyku,
Obwieściwszy na rączym senat zawodniku,
(Bo się już był Jarzyna powrócił od króla:
Ten-że Zygmunt, ten-że Lwów, zające i pola;
Toż sprawi co Palczowski; na powiaty czeka,
Zblizka go łowy cieszą, nowiny zdaleka);
Żeby spieszył co rychléj, żeby już na schyłku,
Nie bawiąc się we Lwowie, przybywał w posiłku.
Skoro koléj Wejera w onéj doszła radzie,
„Długa, rzecze, w nauce droga; lecz w przykładzie
I krótka i skuteczna; też i mnie przykłady
Przyczyną, żem otwartéj z bisurmany zwady
Nie życzył, i dotąd-em zostawał w swém zdaniu:
Że wszytka rzecz należy z niemi na wytrwaniu.
Teraz przez niedziel kilka, jak się bawią z nami,
Widzę smołę, ladaco, żydy z cyganami,
Ciała bez serc nikczemne, albo bez ciał cienie;
Wzdyć to jeden nasz ciura kilku Turków żenie;
Nie ci to byli w Węgrzech, nie ci i pod Agrem,
Gdzie Zygmunt skoro został cesarzowi szwagrem,
Słał posiłki, lecz próżno, bom téż tam był i ja;
Daleko lepsza w Turkach była fantazyja!
Nie uciekali nigdy, a gdzie się zawiedli,
Wszędzie brali fortece, wszędzie Niemcy siedli,
Choć się zamki do wzięcia niepodobne zdały;
Bo takie, jakiemiśmy osuli się wały,
Co nocleg Niemcy suli; wzdy to jako ślinki
Połykali poganie, codzień pojedynki;
Tak się tam byli w Pludry, tak i w Wegrów wpaśli,
Że przed niemi jako śnieg, jako słoma gaśli.
Kędy nasz Wiernek między obcemi narody
Ogłosił imię polskie, dopadszy pogody,
Gdy go spahij dorodny wyzwie między szyki
Na dzidę; z wesołemi chrześcijan okrzyki,
Wziął go wpół na kopią, i na jegoż dzidzie,
Ścięty łeb do swych przyniósł, ku większéj ohydzie.
Dobrze było hetmana usłuchać nam zrazu,
A sprawiedliwéj bożéj poufać żelazu,