Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 228.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niechaj głowy daremnym nie trudzi kłopotem.
Rychléj mu włosy spadną z opleśniałéj brody,
Niż go takie potkają na tem miejscu gody.
Szczodry krwią, lecz nie swoją, radby cudzą łapą
Grzebł kasztany z popiołu, malowaną kapą
Grzbiet odziawszy; gdy drugich łupią, woli czekać,
Patrząc przez perspektywę, jeśli już uciekać.
Ale tak, jeśli nie tchórz, tu na blizkićm błoniu,
Jeśli chce pieszo, jeśli czekam go na koniu,
Na ostrą-li kopią, na pałasz-li goły?
Przy nim brak; wszak z rycerskiéj wyzwolony szkoły!
Z tem odjechał Weweli, a Mars jako znowu
Przypada do stalnego na ciało okowu.
Nacoż darmo czas trawić, i żołnierz zalega
Pole i stradna jesień o zimie przestrzega.