Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 192.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zdechnie chudy tymczasem niźli tłusty schudnie.
Swoiście tu, o bracia! ani trzeba świadków,
Wiadomiśmy i spiżarń i naszych dostatków.
Nie takie są, żebyśmy z kim iść na wytrwaną
Mieli; nuż Tatarowie, co nie chybi, wstaną,
Opaszą nas dokoła na wsze strony wieńcem,
A naostatek z samym rozprzęgą Kamieńcem,
Zkąd ostatnia nadzieja. Dosyć nas nie słucha
Żołnierz, niechżze jedno mu głód zajźry do brzucha,
Który, czego przykładów wiele, podczas głodu
Nie ma uszu, żadnego nie słucha wywodu.
I niedługo dla trawy trzeba będzie wozu
Kilka pułków w konwoju wysyłać z obozu,
Żebyśmy nie odpadli nakoniec od koni,
Których większa połowa zębami już dzwoni.
Wiele jest ludzi, których nieprzywykła praca
W obozie, chorobami już za boki maca.
Turcy wczora stanęli, którzy nim w chorobie
Zdrowemi bywszy, naszy chorzy będą w grobie;
Oni na wszytkie strony świat mają otwarty,
Nam się wychylić trudno bez straży, bez warty.
Życzyłbym, żebyśmy się, będąc jeszcze tędzy,
Spróbowali z tą srogą belluą coprędzéj.
Widzę i Kozacy czcze przywlekli talagi,
Kto ręczy, że wytrwają? więc to do uwagi
Waszéj dawszy: przestrzegam, jeśli w tym opale
Dłužéj będziem, że prochów mamy już omale.
Wszytko z postanowieniem mija się sejmowem,
Lecz nas i biedne prochy omylą z ołowem.
Mam i ja swa prywatę: starości méj brzemię,
Która mnie co godzina głębiéj tłoczy w ziemię,
Wątpliwego wyglądam i mroku i świtu,
Krótki czas na tym świecie mojego pobytu!
Życzyłbym, nim ostatnie przyjdzie oczy mrużyć,
Bogu się i kochanéj ojczyźnie przysłużyć,
Ale niech mój sentyment, i choć w zimném ciele
Żywa chęć, pod wasze się rozumienie ściele,
A dobry Bóg, cokolwiek z lepszém naszém baczy,
Niechaj do serc wspaniałych podać wam to raczy!“
Skoro skończył Chodkiewicz, wszyscy, jako siedzą,
Do jego propozytu swe zdanie powiedzą,
Jedni przeciwko niemu, drudzy mówią za niem,
Bo każda głowa swojém obfituje zdaniem.