Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 163.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Uderzy na nich tyran nadzieją opiły,
Że tam już zawrze imię kozackie w mogiły.
Ale ci widząc się być w niebezpiecznéj toni,
W męztwo bojaźń obrócą, wszyscy zsiędą z koni.
Za śmiałemi fortuna obraca swe koła,
Wszędzie tchórza namaca i na piecu zgoła;
To jest zdrowie w przegranéj, z dawnego przysłowia,
Nie miéć żadnéj nadzieje żywota i zdrowia.
A kto swój żywot kładzie, kto go lekce waży,
Już panem jest twojemu, już siedź jak na straży.
Toż skoro się potwierdzą i popluną dłoni,
Czoła przetrą i szłyku posuną po skroni,
Zepną tabor a działa, których ośm dwadzieścia
Ciągnęli, tak rozsadzą, że nikędy prześcia
Nie mógł miéć nieprzyjaciel, którego impetu
I ostatniej fortuny czekają dekretu.
Toż gdy się Turcy na nich ze wszech stron wyskipią,
Gdy się zbliżą, a wozy tu i owdzie szczypią,
I rozumiejąc, że już z strachu pomartwieli,
Im owi dłużéj trwają, nacierają śmieléj.
Dopiéroż, jako z chmury grad, jako groch z woru,
Działa i samopały razem z ich taboru
Śróty z ogniem i kule rzygną w on gmin gęsty.
Lecą na wszytkie strony chłopi jako chmięsty,
Kurzą się pola w dymie, grzmią lasy w odgłosie,
Słyszy go durny Osman i proch czuje w nosie.
A pogaństwo usławszy ziemię onę ścierwy,
Ucieka, kto najdaléj, kto może najpierwéj.
Gryzie się Osman strasznie, włosy na łbie targa,
Ze się dziś pierwszy giaur w jego krwi uszarga,
Że jako lew dzierżąc się drogi przedsięwziętej,
Idzie choć oszczekany drobnemi szczenięty,
Zęby tylko pokaże, albo machnie chwostem,
Až mizerne skowery kładą się pomostem.
Bo Kozacy zebrawszy korzyści sowite,
Idą w drogę przez one tułowy pobite.
Już im serca przybyło, już im nic nie wadzi
On dzień cały, aże ich ciemna noc osadzi;
Ale nazajutrz, skoro czarnéj nocy kruki
Zorza purpurowemi rozżenie buńczuki,
Skoro Tytan ogniste puści na świat grzywy,
Znowu szczęścia próbuje cesarz niecierpliwy.
Prosi, grozi, klnie, łaje, obiecuje płacić