Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 162.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jeśli garść małą? pewnie i z Liszką utonie;
Jeżeli posłać więcéj? szkoda wojska dwoić.
W czém jeszcze się nie może cale uspokoić,
Gdy Liszka Prut przemknąwszy wykradnie się polmi,
I od pieczy smutnego hetmana uwolni,
Którego bardziéj strata Kozaków zasmuca,
Jednak ostatniej jeszcze nadzieje nie rzuca,
Nie da się trosce w potul, choć go w serce bodzie,
I w różnéj trzyma czoło od serca swobodzie.
Potém wojennéj sprasza do sekretu rady,
Ukazuje, jako w tém błąd się stał szkarady,
Że Kozacy bez wodza, głowy, samopas
Tłukąc się razem padli pogaństwu na opas,
Z czém acz jeszcze chromego oczekuje, ale
Rzadkoż się złe nowiny, rzadko mienią żale!
Serce wojsku upadło, nie masz królewicza.
Gdy tak swoje Chodkiewicz kłopoty wylicza,
Dają znać posłuchowie, że wzburzone prochy
Czy Tatary, czy zbójce wydają Wołochy.
Larmo zatém otrąbią i gotowość każą,
Lecz gdy się bliżej one tumany pokażą,
Pod chorągwie uderzą, które nim się ruszą,
O języka się chyżo ochoczy pokuszą.
Pułk jeden szedł kozacki obciążony łupy,
Co rabował od swéj się oderwawszy kupy,
Ci upewnią, że wojsko tylko o mil kilka,
Toż naszy psa szarego widzą miasto wilka.
Bo Brodawka, kozacki wódz chocimskiej drogi,
Idąc bez wszelkiej sprawy, bez wszelkiej przestrogi,
Wlazł Turkom w samo gardło, gdzie albo umierać,
Albo mu trzeba było środkiem się przedzierać
Bisurmańskich taborów, a za każdym krokiem
Szturmować i z onym się pasować obłokiem;
Bo skoro Osman na nich padnie zniedobaczka,
Witaj, rzecze, nie brodząc do wieczerzy kaczka!
Rozumie, że ich połknie i już pierwsze koty,
K’woli dalszéj fortunie, wyrzuca za ploty.
Tryumfujesz, Osmanie, nie widziawszy trupa,
Ano się często wstydzi, kto przed skokiem hupa;
Jakbyś już na wygraną trzymał przywileje,
Częstoż-gęsto, skutek swe omyla nadzieje.
Toż wszytkiemi siłami i z tyłu i z przodu,
Nie dając im odetchu, nie dając rozwodu,