Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 152.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdzie przy bożych kościołach, przy panu, przy miłéj
Ojczyźnie trzeba było wszytkiéj ruszyć siły.
Nie na marne bankiety, nie na zbytki to wam
Dal Bóg, nie na przekwintnym stroje białymgłowam,
Którzy szersze fortuny, którzy zbiór sowity,
A zwłaszcza macie z chleba rzeczypospolitej.
Drugi osiadł pół Polski, że już i tytułu
Nie masz przedeń w Koronie, więc do protokułu
Cesarskiego — o wstydzie! o hańbo! o brednia! —
Leci, wziąwszy tysiąców, po grabstwo do Wiednia.
comes, albo książę, tak się sadzi drugi,
Nie bywszy w Ukrainie daléj od Kanczugi,
Nie widziawszy chorągwie, ani broni gołéj,
Chyba na Boże ciało obchodząc kościoły.
Jest co widziéć w Krakowie, kiedy na trzy zbyty
Drogiemi poobija ściany aksamity,
Ubrawszy ono łoże, nakształt katafalku,
Śród pokoju postawi od samego balku.
Wkoło fraszki rozliczne, od szkła i kamieni,
Tym pompa większa, im się która drożéj ceni.
Chorągiew-by zaciągnął za każde z tych cacek,
I z większą stokroć sławą, choć przynajmniej znaczek
Wyprawił w Ukrainę, gdzie jako doroczy
Haracz, lud chrześcijański, pies pogański troczy.
Cóż szaty? cóż klejnoty? cóż argenterye
Auszpurskie? cóż splendece i ludne gwardye?
Że żaden z królów polskich, aże do trzeciego
Zygmunta, nie miał pompy, nie miał fastu tego,
Jaki dziś ma starosta, cóż o senatorze
Rozumiéć? w jakiéj bucie żyje i splendorze!
Nie łoże, nie łabęcie mchy, nie miękkie szaty
Przodki nasze, a stare zdobiły Sarmaty.
Ziemia łóżko, barłóg mech, falandysz od festu;
Zwyczajnie karazyi, albo téż breklestu,
Na kurty zażywano, co większa, obok cię
Posadził, chocieś oszył safianem łokcie,
Największy pan: gdzie cnota rycerska nas braci,
Ani złotogłów, ani tam aksamit płaci.
Pójdź-że z nim do rynsztunku, najdziesz tam i krzesła,
Znajdziesz i marsowego zwierciadła rzemiesła:
Siodła one usarskie, on polerowany
Puklerz i tarcz, któremi ozdobił swe ściany,
Które, jeśli się kto w nie wpatrzy okiem zdrowym,