Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 133.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dzień ma szesnaście, noc ośm, lecz rostąc pomału,
W krótkim czasie równego doczeka się działu,
I swego powetuje gdy mroźnego grudnia
Weźmie sobie szesnaście, ośm zostawi u dnia.
Tedy mając Chodkiewicz podczaszego w czele,
I onby nie chciał gruszki zasypiać w popiele,
Więc Pogonię zbawiennym ozdobiwszy krzyżem,
Sunie się z Litwą krokiem ku Podolu chyżem.
Łączy się z Lubomirskim i zawiera kołem,
I Orły i Pogonie pod Rzepnicą siołem,
Kędy w pułki okryte dzieląc wojska obie,
Szczuplejszy widzi komput i w głowę się skrobie,
Że daleka warszawska uchwała od skutku;
Co acz go w sercu korci, tai w czele smutku,
Znaczy miejsce każdemu, kędy kto ma chodzić,
Lub w ciągnieniu, lub przyjdzie obozy zawodzić;
Więc urzędy wojskowe, kto był czego godny,
Za środkowaniem cnoty, rozdaje; dowodny
Wiernek straże zawodził, Kazimierski drugi,
I Bogdaszewski trzeci był od téj usługi.
Dolmad, Litwin, oboźnym, jako żołnierz stary,
Umiał toczyć tabory, szykować kotary.
Co gdy wszytko sporządzi, dla przestrzeńszéj pasze,
Ruszy wojsko nazajutrz ku miasteczku Brasze,
Gdzie nad nizkiemi Dniestru skalistego brzegi
Pięknym wieńcem namioty rozbito w szeregi,
A skoro się dzień chylił i już słońce gasło,
Imię Jezus najpierwsze otrąbiono hasło.
Nie miał więcéj armaty i Dawid w sekundzie,
Gdy przy konopnéj zabił Goliata fundzie,
Pod ten cień nasze Orly i Pogonie z Litwy,
Przez święte swych patronów cisną się modlitwy,
Który w najgorszą szargę, w najstraszniejszą zrzutę,
Stanie za mur miedziany, warowną redutę.
Oneć to pięć kamyków, pięć liter w tém słowie,
Przed któremi upadać muszą obrzymowie.
Noc zatém świat szaremi przyodziawszy skrzydły,
Uspokoiła ludzi z ptastwem, z zwierzmi, z bydły,
Prócz co się słońca strzegą i swój ich cień straszy,
Cały dzień śpią a w nocy wychodzą ku paszy.
Śpi obóz, na przyszłe się karasując prace,
Mając wkoło posłuchy i we straży place;
Szumi Dniestr, a gdy woda z skałami się kłopi,