Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 105.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skinderbaszy Wołosza da, skoro go zchwyta.
Tak Warro, pomienionéj bitwy hetman drugi,
Choć swoją porywczością Rzym wdał w ciasne fugi,
Że nie zaraz rozpaczał, nie zaraz się trwożył,
Ale zdrowie ojczyzny z swém zdrowiem położył,
Chociaż wojsko straciwszy, uciekł po przegranéj,
A wzdy od wszytkich stanów mile był witany;
Że ostatniéj nadzieje o ziemią nie rzuci,
Pomniąc, że kogo wieczór fortuna zasmuci,
Tego rano pocieszy, a kto dziś zaszumi,
Jutro go jutro szczęście niestateczne stłumi.
Z jakiéjby okazyéj tak padła ta biera?
Hetmańska nieostrożność, a swawola szczera
W ciurach naszych przyczyną, którzy gdy się grozy
Za zrabowane boją obiecanéj wozy
Przy koronnéj granicy, więc uprzedzić wolą,
Niż którego zawieszą albo téż podgolą.
Kiedy tak obu wodzów różny los potyka,
Znowu tu nieszczęśliwy Korecki wpadł w łyka,
I już więcéj nie widział swojéj ziemie lubéj,
Część jéj tylko do Korca oddano kadłuby:
Bo kości przez dwa roki obnażone z ciała,
Które Greka jednego cnota dochowała,
Aż powracał Zbaraski z legacyéj onéj;
Tak padł ten rycerz z tyłu nożem uderzony.
Więc inszych zacnych wodzów i rotmistrzów siła,
Których pamięć na piśmie cnota zostawiła
Przyszłym wiekom, i chociaż zginęli w téj burzy,
Znowu ich wieczna sława do nieba wynurzy.
Tam Łukasz syn hetmański i z synowcem Janem,
Żółkiewscy, z tym co ranni wieźli się rydwanem,
Wzięci; toż Potockiego z niemi Mikołaja,
Syna Jakóbowego zagarnęła zgraja;
Tu Marcin Kazanowski żywcem w ręce wpada,
Co dziś u królewicza buzdyganem włada
Pod Chocim; tym Bałaban pospołu i z Strusem,
Winnicki i halicki starostowie musem
Tym Strzyżowski z Maleńskim, i Farensbach trzeci,
Pułkownicy do oków poszli; w te zamieci
Sława wojska polskiego tak się nizko przygnie,
Że jéj już opieszały potomek nie dźwignie.
Tam Morsztyn Aleksander cnoty swojéj znamię,
Ubroczoną w pogańskiéj krwi po samo ramię