Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 087.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Boć i w naszéj ojczyźnie niedawnemi czasy,
Nim ją Włoszy wiotchemi zarażą hatłasy,
Surowém zabroniono żołnierzowi godłem,
Żeby nie srebrnym konia rzędem albo siodłem,
Ani miękkim sam siebie okładał jedwabiem,
Co nieprzyjacielowi do wygranéj wabiem.
Obrót i dzielność konia, ręka, serce zdobi
Kawalera, w to, w to się niechaj każdy sobi,
Żelazem Mars do sławy odkłada wrzeciądze;
Niech się gach złoci, niech żyd gromadzi pieniądze.
Najmniéj Epaminondy, najmniéj to Agryppy,
Najmniéj Emiliusa nie szpeci, że stypy
Na tych ludzi, których świat nie przestanie sławić,
Pogrzebie nie było czém dla ubóztwa sprawić;
Chociaż ilekroć który z tryumfem się wracał,
Milionami skarbiec publiczny zbogacał.
Ale gdzież mnie to pióro rozpędzone zniosło?
Nie moja rzecz zaprawdę, nie moje rzemiosło,
Wodzom i bitnym pisać żołnierzom reguły,
Wskrzeszać, których już kości w grobie się rozsuły!
Polską naszę Bellonę na teatrum świata
Sarmackiego prowadzę: teżby jesne lata
I czas z ojcy naszemi miał zagrześć pożerny?
Nie da Bóg swéj roboty, otwieraj odźwierny
Wrota, gdzie na szerokiéj méj ojczyzny sali,
Wielcy bohaterowie będą się pisali!
Ale wprzód niż za progi z tą boginią idę,
Żebym miasto przysługi, nie padł na ohydę,
Gdzie mnie straszą tak świeże, jak dawne przykłady,
Proszę o wzrok i ucho skłonne od méj swady!
Lichać, licha; co prawda, to i nie grzech, widziéć,
I sama, lecz się szkoda za ubóztwo wstydzić!
Z nikim się równać nie chce, ani psuje głowy,
Że za pierwszemi będzie zbierała podkowy.
Nie trwoż mnie, cny Twardowski, nie pokazuj z żalem
Prace swojéj przed grubym spalonéj Moskalem.
I na to-żeś zarobił Władysławie czwarty?!
Proszę, niech Mars nie Wulkan bierze moje karty!
Więc jeżeli Homerus, książę między Greki,
Maro między Latyny, nie mógł ujść opieki,
Ronsard między Francuzy, zębatego Moma,
Zielone drewno gore, nie maż się bać słoma?
Ale twemi stopami, o wielki Jakobie