Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 490.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łem dwóch chłopów na stójce. Zaprowadzili mię przed jakąś szopę z sianem, gdzie spał gospodarz i budzą go: „przenocujcie pana“; ale gościnny gospodarz kazał nam iść do dyabła. Tu wmieszałem się do rozmowy: czegoż się boicie, przecież was jest trzech, a ja jeden, nic złego wam nie zrobię, mam paszport. Gospodarz się jakoś rozbudził, udobruchał i pozwolił mi znaną metodą gimnastyczną wdrapać się po chróścianej ścianie na górę. Tłómaczył mi się ze swej pierwotnej niechęci, twierdząc, że stójka nieraz budzi go na żarty, niby obcy, żądający noclegu; sądził więc że i teraz były to takie same psie figle, któremi mu sen przerywano. Przypomniała mi się stara facecya o dwóch podróżujących szlachcicach, z których jeden drugiego budzi na popasie, żądając rozstrzygnięcia trapiącej go wątpliwości: czy na tym parawanie, który widzieli na poprzednim popasie, Turek Chińczyka, czy Chińczyk Turka gonił!...
Rano zwiedziłem pobliską górę Witosławską, która, po pewnej przerwie, stanowi przedłużenie grzbietu Świętokrzyskiego, przesunięte nieco ku południowi. Góra Witosławska jest również złożona z kwarcytów i równie porosła lasem jodłowym. Blisko szczytu wznosi się tu kościołek drewniany, a w nim znajduje się puszka z napisem: „Ofiara na światło do Św. Juzefa“ (sic!). Za kościołem źródło, naturalnie uzdrawiające, z figurą kamienną Matki Boskiej. Niedaleko, w domku leśniczego, mieszka stara pustelnica. Zapytana, czy jej nie smutno, gdy w zimie śniegi zasypią górę, odpowiedziała, że jej „bardziej wesoło niż największemu monarsze“. Odpowiedź ta byłaby wielce sympatyczna, gdyby nie była wygłoszona