Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 475.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wielu ludzi kelnerskiego typu, chwalących się z tego, że widzieli wiele osobliwości, „nasiedzieli się w Paryżu, — że „znają geografię“.
Ta „znajomość geografii“ bogatych filistrów jest nieraz prawdziwym utrapieniem, które prześladuje geografa nietylko w towarzystwie, gdy każą mu słuchać głupich i nudnych opowiadań „podróżniczych“, ale sięga nawet do stosunków nauczycielskich: jeden z młodych geografów, traktujących tę naukę rozumowo, opowiadał mi, iż po miesiącu wykładu na lekcyi prywatnej, matka uczennicy, zbogacona burżuazka, „podróżniczka“ po badach, imponująca wciąż swą „wiedzą geograficzną“, zapytała go: „kiedy pan wreszcie zacznie wykładać geografię“? (chodziło jej o opis miast). Przypomina mi się ów chciwy wiedzy żydek chałaciarz, o którym opowiaa Cezary Jellenta w swej „Eusapiadzie“: chałaciarz, kupiwszy bilet na przedstawienie kuglarskie, wszedł przez omyłkę na odbywający się w tymże gmachu, odczyt filozoficzny; siedział i słuchał jakiś czas, nareszcie zniecierpliwiony zwraca się do sąsiada z pytaniem: „przepraszam pana, kiedy on już zacznie połykać żywe gołębie“? Ten chałaciarz to milion: aby u nas obudzić powszechny interes, trzeba koniecznie umieć „połykać żywe gołębie“.
Cokolwiek mógłbym sądzić o „geografii“ restauratora bodzentyńskiego, muszę przyznać, że posiada on umysł szeroki, tolerancyjny, demokratyczny: podobnie jak nasi wydawcy, „popiera równomiernie interesy wszystkich warstw“, szanuje wszystkie stany — pijące; przytem działalność swą restauracyjno-monopolową potrafił oprzeć na podstawach naukowych.