Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 473.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wprawdzie jednej dobrej pary nóg (czasem przy pomocy pary rąk), ale jednej pary butów — stanowczo za mało. Zwiedziwszy więc źródło Św. Franciszka, wróciłem do stóp góry i zdecydowałem się dotrzec do Św. Krzyża wzdłuż północnego stoku gór. Przy tej sposobności postanowiłem zboczyć na północ, do Bodzentyna, gdzie miałem nadzieję zjeść coś pozytywniejszego, gdyż dotąd żyłem prawie samem mlekiem i wodą cudownych źródeł, bałem się więc, by moje zęby nie odwykły od gryzienia.
Droga do Bodzentyna wkracza niebawem w las sosnowy, następnie wspina się na wyniosłość i tu do sosny mieszają się jodły i dęby; za lasem droga prowadzi śród silnych falistości. Temi falistościami terrenu, falującemi też zbożem, spada lesisty grzbiet Bodzentyński ku dolinie Bodzentyna, zroszonej wodami Świśliny (dopływ Kamiennej). Widok z góry na rozesłany w dolinie Bodzentyn (Bożęcin u ludu), z lśniąco białemi ścianami i jaskrawo czerwonym dachem kościoła oraz ze zwaliskami zamku, jest malowniczy.
Na odsłonięciach drogi, gdzie ona się zagłębia w stoki pochyłości, widać, że wchodzimy w krainę lössu, którego warstwa jest tu bardzo gruba; to też na pochyłościach falują bujne łany pszenicy; między niemi biegną dolinki łąkowe o zboczach stromych, ale nie urwistych.
Szczątki zamku stoją na górze, stromo ku rzece spadającej. Zamek bardzo zniszczony, zostały trzy narożniki z wieżami; zbudowany jest z cegieł i głazów szarych i czerwonych. Brama dobrze zachowana z piaskowca czerwonego. Na podwórzu pasą się gęsi i włóczą psy.