Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 404.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o byt padną oni zdruzgotani pod stopami tych, co zawsze trzeźwo i chłodno patrzą przed siebie. Wskutek takiej to zadumy, a może i wskutek świadomości o swem zmarnowanem życiu, człowiek ten znalazł śmierć pod kołami lokomotywy; śmierć ta była tylko spuszczeniem kurtyny nad tragedyą życiową, straszliwem sformułowaniem tego, co już faktycznie poprzednio się stało.
Nigdy nie zapomnę chwili, gdym przyszedł odwiedzić trupa, jak dniem wprzód odwiedziłem żywego. Leżał w trupiarni szpitalnej, pokryty prześcieradłem. Dziecinna krótkość, pozbawionego nóg, korpusu, stanowiła straszliwy kontrast z twarzą zestarzałą przedwcześnie, nacechowaną niewymownem cierpieniem. Obok niego leżały pogruchotane nogi. Kilka innych trupów uzupełniało ten okropny widok, którego ciszę przerywali tylko wstrętni posługacze szpitalni: kłócili się oni o kwalifikacyę trupa na stół sekcyjny i prawie wydzierali go sobie wzajemnie.
Była to scena pełna szekspirowskiej grozy. Gdym przebiegał myślą całą skalę ideałów, pragnień, uczuć i cierpień tego człowieka, który leżał przedemną, jako osobnik „wybrakowany“; gdy przyszło mi na pamięć pytanie: „czy tysiące ludzi, krzyczących ratunku, nie są tylko zawiłem zrównaniem rachunku“, czy uczucie, szlachetność, wytrwałość „są na coś na świecie potrzebne, czy nie są to tylko omyłki liczebne“, wtedy obok mnie stanęła jakaś chciwa wrażeń dama krakowska i, przeżegnawszy się pobożnie, przypatrywała się przez pince-nez zmarłemu; snać jednak inne myśli w jej głowie krążyły, gdyż, skrzywiwszy się, wyraziła swe niezadowolenie, że o tak gorącej porze trupiarnia