Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 294.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nietzsche powątpiewał o interwencyi bóstwa w porządku tego świata, więc musi być potępionym, zdyskredytowanym, a jeśli można, to należy go palić na stosie lub szarpać kleszczami. Na dowód prawdziwości tego twierdzenia, p. Nałkowski wspomina o dawniejszych utworach ks. Dębickiego („Bankructwo umysłowe“, „Zola i Wolter“). Nie mam zamiaru bronić ks. Dębickiego, jestem krańcowym przeciwnikiem jego poglądów, a mimo to muszę protestować przeciwko sposobowi polemizowania p. Nałkowskiego, gdyż usprawiedliwia on poniekąd metodę, używaną przez krańcowych naszych zacofańców, polegającą na przypisywaniu przeciwnikom motywów, którymi oni nie myśleli się kierować. P. Nałkowski twierdzi, że geneza nadczłowieka Nietzschego, tej twardej i bezlitosnej, zdobywczej, brutalnej, wysoko egoistycznej istoty, jest wynikiem uczuć subtelnych, wielkiej wrażliwości wśród nieodpowiedniego, grubego medyum, które stało się zgubą chorego myśliciela. Nie wdając się w bliższy rozbiór tego poglądu, muszę jednak zaznaczyć, że pomimo największych usiłowań nie mogłem dopatrzeć się w pracach Nietzschego wyników, któreby miały dla ludzkości jakąś wartość realną, któreby rozszerzyły jej horyzont umysłowy lub moralny z wyjątkiem chyba nauki o niepomiernym rozwoju indywidualności. Większa część jego dzieł jest zupełnie niezrozumiała, a te jego myśli, które odnoszą się do etyki, robią bardzo smutne wrażenie. Przecież sam p. Nałkowski przyznaje, że niejeden brutal z przyrodzenia weźmie to, co było reakcyą przeduchowionego Nietzschego, za swój sztandar życiowy, za środek dla swego egoizmu, dla praktykowania