Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

od żywiołowości; od tej burzy, która jest wyrazem potęgi i odnowy.
Rzeczywiście, mózgowiec, który wciągnięty w towarzystwo szablonów, zwanych „damami“ i „panami“, upodabnia się im, czyni takie wrażenie jak lew, który, wydostawszy się jakimś wypadkiem z klatki, nie miażdży swą siłą otaczających go gapiów i nie powraca do swej rodzinnej dzikiej puszczy, lecz zmieszawszy się z pasącem się po za klatką stadem, zaczyna łakomie skubać badyle. Lew taki obudzi w stadzie lekceważenie, a w swych braciach żal. Wynika to ze zbyt bliskiego celu reakcyi, będącego znakiem małej siły rzutu w ogóle. Lecz bohater, któryby potrafił, a przynajmniej usiłował, pragnął, siły swe retransmitować chwilowo na cel dalszy, pierwotniejszy, na poryw brutalniejszy, nie budziłby lekceważenia, jak nie budzi lekceważenia n. p. lermontowski więzień Mcyri, gdy wydostawszy się z klatki klasztornej, brata się lub walczy z burzą i dzikiemi bestyami[1].
Cały ten psychiczny proces transmisyi i retransmisyi da się porównać do procesu mechanicznego zagłębiania się kuli, rzuconej w zaporę sprężystą; im silniejszym był rzut, im głębiej kula wcisnęła się

  1. Mógłbym tu być posądzony o sprzeczność, albowiem w innem miejscu („Natura i siła“) występowałem przeciw idei powrotu do natury tak w formie Rousseauizmu jak i Nietzscheanizmu; nie jest to jednak sprzeszność, bo co innego jest być n. p. zwolennikiem chwilowego snu dla odnowy sił w celu dalszej natężonej działalności, a co innego z mędrcem wschodnim uważać wieczny sen za ideał życia („lepiej spać, niźli leżeć“ itd.), co innego być zwolennikiem ćwiczeń cielesnych dla podtrzymania dzielności duchowej, a co innego zwolennikiem zgrubienia fizycznego i duchowego.