Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P53.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Palę tylko przed jednym ołtarzem kadzidła.
Przywitaj mnie ty, któryś mi po niebie pierwszy,
I zbiegowi daj uścisk najczystszy, najszczerszy.


111.  Za me grzechy Fortunę łaj ostrymi słowy,
Nie ja ponoszę winę, jeno zła bogini,
Co mi lepszej nie dała ostoi życiowej,
Niźli ta łaska gminu, która gminnym czyni.
Stąd na moim imieniu piętno, co tak nęka;
Żałuj mnie, że natura moja od zawodu
Swego tak poplamiona, jak farbiarza ręka;
Pragnij, bym stał się czysty, jak byłem za młodu;
Bądź lekarzem, ja będę powolnym pacjentem,
Będę pił środki, które bronią od zarazy,
Nie odepchnę największej goryczy ze wstrętem
I będę pokutował dla zmazania zmazy.
Chciej tylko, druhu, litość swą na szalę rzucić,
A jej waga wystarczy, by mi zdrowie wrócić.


112.  Twa miłość wraz z litością na mym czole zatrze
To piętno, które na nim wyryła obmowa;
Czy źle, czy dobrze inni mnie sądzą, nie patrzę,
Gdy twój sąd złe odrzuci, a dobre zachowa.
Tyś mi światem i poza ten świat nie wyzieram;
Pytam, czy mnie twój język potępia, czy chwali,
Inni umarli dla mnie, ja dla nich umieram,
Dla ich pochlebstw i obelg mam nieczułość stali,
W głęboką przepaść rzucam komplement i przytyk,
Na to wszystko, jak żmija, mam zatkane uszy
I nic tu nie poradzi pochlebca ni krytyk;
Uważ, w jakiej to wszystko pogrzebałem głuszy.
Tobie jednemu w sercu mym wzniosłem piedestał,
A cały świat poza tym istnieć dla mnie przestał.


113.  Z tobą myśl ma, wzrok udał się w tę samą stronę,