Przejdź do zawartości

Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P30.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jedno powiem napewno: Poeci ówcześni
O wiele gorsze rzeczy wielbili w swej pieśni.


60.  Jak fale morskie pędzą ku kamykom brzegu,
Tak ku swemu kresowi dążą nasze chwile;
Każda miejsce poprzedniej zajmuje w tym biegu
I żadna się nie wstrzyma, nie zostanie w tyle.
Kolebkę naszą jasne słońce opromienia,
Potem dojrzałość naszą blaskami ozłaca,
Ale zaraz nadchodzą złośliwe zaćmienia
I Czas pożerczy w niwecz własny dar obraca.
Wnet zetrze delikatny puszek lic wiośnianych,
Gładkie czoło poryje w równoległe fosy,
Obedrze je z uroków przez naturę danych,
Zostawiając rzecz wartą jedynie swej kosy.
Lecz moja pieśń zwycięży jego dłoń surową
I uroda twa będzie żyć, zaklęta w słowo.


61.  Każdej nocy twa postać – czy z twego rozkazu? –
Każe powiekom moim trwać w bezsennym trudzie;
Więc używasz swojego cienia czy obrazu,
Bym nie odpoczął dzięki tej szyderczej złudzie?
Może na zwiady chodzi twój duch bezcielesny,
Tak daleko odbiega od swego posłańca,
Czyhając na mą słabą chwilę, czyn niewczesny,
A podejrzliwa zazdrość na harc go wygania?
Nie, twa miłość, choć wielka, nie jest tak gorąca,
To moja miłość czuwać co nocy mi karze,
Moja miłość ku tobie sen mi z powiek strąca
I dla ciebie bezsenne odprawuje straże.
Ja czuwam i ty czuwasz – ach, losu igrzysko! –
Zdala ode mnie, kiedy inni są zbyt blisko.


62.  Ach, grzech miłości własnej opętał me oko,
Opętał moją duszę, wszystko, co jest we mnie,