Przejdź do zawartości

Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P20.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W me pieśni swoją własną treść, zbyt na to cudną,
Aby ją pierwszy lepszy rymotwórca śpiewał?
Sobie samemu jeno ty masz składać dzięki,
Jeżeli u mnie znajdziesz coś, co brzmi dość godnie;
Któż tak niemy, by dla cię nie złożył piosenki,
Kiedy ma w tobie samym natchnienia pochodnię?
Niech poeci wzywają dawnych Muz dziewięciu,
Tyś jest dziesiątą Muzą, dziesięćkroć godniejszą;
Niech ten, co ciebie wezwie w wieszczym przedsięwzięciu,
Stworzy coś, czego chwały wieki nie umniejszą!
Ostro dziś sądzą; gdyby Muza ma zyskała
Poklask, niech moim będzie trud, a twoją chwała.


39.  Czy to rzecz przyzwoita, bym hymny piał tobie,
Któryś jedynie lepszą cząstką mej istoty?
Czyliż własnych swych skroni wieńcami nie zdobię,
Gdy własnej lepszej cząstki wysławiam przymioty?
Tu przyczyna, by każdy z nas dwóch żył z osobna,
By zwać dwiema, co tylko jedną jest miłością,
Bo przecie bez ofiary takiej niepodobna,
Bym wielbił coś, co jeno twoją jest własnością.
Rozłąko, ileż w sobie katuszy masz, ile!
Lecz niekiedy twa gorycz w słodycz zmienić da się,
Gdy na miłosnych myślach przepędzamy chwile,
Zdolniśmy myśl oszukać i ciebie, o Czasie.
Jedność rozdwajać uczysz mnie, rozłąko, w hymnie
Wielbiąc tego, którego teraz nie ma przy mnie.


40.  Wszystko, co ja miłuję, o mój miły, zabierz;
I cóż będziesz miał więcej, niźliś miał poprzednio?
Nowej wiernej miłości nie da ci ta grabież,
Bo wszystko moje twoim i tak było przed nią.