Przejdź do zawartości

Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P19.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I ostatecznie dusza wspólniczką być rada
Najmilszego złodzieja, który mnie okrada.


36.  Dwóch nas jest i dwóch będzie, bo trudno inaczej,
Choć jedną się miłością kochamy wzajemnie;
Trzeba, bym każdą plamę, co mi czoło znaczy
Wyłącznie ja sam znosił, a nie ty przeze mnie.
Jeden ogień miłości obu rozpłomienia,
Między życiem a życiem wykopany parów;
Miłości słodkich skutków w niczym to nie zmienia;
Choć ją czasem okrada z rozkoszy i czarów.
Przyznawać się do ciebie nie zawsze mam prawo,
Ażeby ciebie moje nie kalały zmazy,
A ty byś swe nazwisko okryć mógł niesławą,
Swoją dobroć publicznie ujmując w wyrazy.
Niech będzie; taka miłość w sercu mym się mieści,
Że mając ciebie, udział mam i w twojej cześci.


37.  Jako wiekiem złamany ojciec radość czerpie
Z młodocianej bujności dorodnego syna,
Tak dla mnie, gdy przez zawiść złej Fortuny cierpię,
W twych cnotach i splendorze pociecha jedyna.
Bo czy piękność, ród świetny, bogactwo, rozsądek,
Czy jedno z nich, czy wszystkie, czy coś jeszcze może
Rosną i rozwijają się wśród twoich grządek,
Ja swą miłość ku tobie szczepię na ich korze.
Nie czuję swej marności, biedy, upodlenia,
Twój cień, co pada na mnie, przyoblekł się ciałem,
Twoje bogactwo nędzę moją opromienia
I żyję jego cząstką, którą otrzymałem.
Chciałem, by szczyt osiągło w tobie to, co szczytne,
Osiągło już — i oto twym rozkwitem kwitnę.


38.  Miałoż by mojej Muzie być o przedmiot trudno,
Dopóki ty żył będziesz i będziesz przelewał