Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P15.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie pozwalając, by się skleiły powieki,
Oczy się w wielką ciemność wpatrują, jak ślepce;
Tylko urojonemu, duszy mojej oku
Jawi się wtedy cień twój, który je zachwyca,
Zawierza drogi klejnot wśród nocy pomroku;
Piękną czyni jej czarność, młodymi jej lica.
Ciało me w dzień, duch w nocy wytchnąć chce daremnie;
Przez ciebie to się dzieje, ale i przeze mnie.


28.  O szczęśliwym powrocie mówić mi nie wolno,
Skoro dla mnie wytchnienia źródło nie wytryska;
Miast by noc dnia udręce ulżyć była zdolną,
Noc ciąży memu dniowi, a dzień noc uciska;
Lecz mimo swoje wieczne o władzę zatargi,
Podają sobie przeciw mnie biednemu ręce:
Dzień mi przynosi trudy, a noc na trud skargi,
Gdyś ty daleko, jestem w nieustannej męce.
Wmawiam w dzień, że do niego należy twa jasność,
Bo zań świeci, gdy chmury wiatr po niebie żenie;
Pochlebiam smagłej nocy, że to jest jej własność,
Bo ty, gdy znikną gwiazdy, złocisz nieb sklepienie.
Lecz dzień codziennie moje boleści przydłuża,
Noc co nocy w boleści głębiej mnie zanurza.


29.  Gdy w samotności płaczę na wyrzutka losy,
Bo nieszczęsnego wzgardą wzrok ludzki wciąż siecze,
I próżnym krzykiem głuche udręczam niebiosy,
A przeznaczeniu, patrząc na siebie, złorzeczę,
Chcąc być kimś, kogo przyszłość pomyślniejsza czeka,
Chcąc mieć jego przyjaciół i jego znaczenie,