Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 065.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oderwanych ustawicznej pracy; a poznał nawet i to jeszcze, że większą wagę mają te chwile dla jego duszy, niż ciągła szarość zajęć rolnych, że po nich serce bije szybciej, myśl swobodniej lata.
— Tak rzadko człowiek daje folgę myśleniu, tak wiecznie w tym tartaku życia się obraca, że gotów do krzty zabaczyć o swojej duszy. A ona przecie też ma swoje prawo i dopomina się o nie głośno, potem cicho już i coraz ciszej... Jak ucichnie doznaku — wtedy człek się stracił. Nie odnajdzie się i w tem i w następnem życiu. Amen wieczne i koniec.
Przechodził potem myślą sprawy dzienne, chcąc je utrwalić w sercu, bo czuł, że odtąd już, jak potok, wartko popłynie jego życie.
Widział ich znowu zgromadzonych, siebie jednego między nimi, a za sobą wielką procesję sprawiedliwych cieni.
— Nie ustąpię i na krok! Niech sie walka toczy. Bedziemy widzieli, kto przemoże. I wiatr, choć jeden, a jak zadmie — to sie walą buki stare, odwieczne jedle, cały las gnie sie ku ziemi przed jego mocą. Nie ustąpię i na piędź, dopóki sprawiedliwość nie zakróluje nad roztokami. Nie ustąpię.
Zacinał się i zganiał siły oporne, jak wiatr, co chmury zewsząd spędza, nim burza wstanie.