Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 224.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

setnej części tego, co sie z nowego życia narodzi, nie wysłowiłech przed wami. To sie nie da słowami wszystkiego wymówić. Ale tego już chyba dosyć, aby widzieć, że to jedyny ratunek dla gminy, ochrona od zatraty i ucieczka od nędzy, która morzem wstaje... Wtedy ratunek zapóźny, gdy zatopi wszystko. W jesieni nad tem trza sie zastanowić, w zimie rozważyć wszystko należycie, a z wiosną fundamenta już założyć pierwsze... Nie upłynie lat dziesiątek — co mówię — lat parę, jak sie wszystko przeodmieni, i powstanie nowa gmina o innym wyglądzie...
— A ty w tej gminie bedziesz wójtem — dokończył szyderczo Suhaj.
Cała izba zahuczała śmiechem.
Rakoczy zbladł — ogromny ból ścisnął jego serce i odbił się na twarzy męką. Długo nie mógł słowa wyrzec. Dopiero, gdy się całkiem już uspokoiło, powiódł żałości pełnemi oczyma po zgromadzonych i zaczął:
— Ja z otwartością szczerą do was przyszedł.. Mógłbych iść do ludzi inszych, lub zebrać cały naród z gminy i wyłożyć im wszystko tak, jak wam przed chwilą. A kto wie, czyby sie śmiali... Przecie do was udałech sie naprzód, jako do ojców familii dużych, o przyszłość których nieraz pewnie serce wam lękiem zadygoce... Nędza, to nie śmieszna rzecz! A plan mój