Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 222.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niu kopalń, fabryk i warsztatów, o wykształcaniu synów i o wszystkiem, co myśl, zapałem pędzona, nadniosła.
Mówił bezładnie, ciżbą słów, w gorączce coraz to większej, pragnąć dojść prędko do pożytków, jakie z tych zmian wynikną ludziom. A nie postrzegł rozumem dwóch rzeczy, w następstwach dla niego ważnych. Naprzód, że mówił tak, jakby z słuchającymi już nieraz ogadywał wszystko, jakby oni z nim wspólnie nocami nad tem myśleli, jakby rozumieli nawet to, czego nie dopowie — powtóre, że plan jego, choć w krótkiem skreśleniu, był ciężkim sądem na dzisiejszą gminę.
To też gazdowie starzy otrząsnęli się wnet z niepokoju, jakim ich przejął obraz, rzucony przez Rakoczego, o ostatecznym upadku narodu, i poczęli w sercach chmurnieć, pozierać na siebie i na wójta, jakby wyglądali, co on na to powie.
Suhaj, który z początku sądził, że Rakoczy przyszedł o zapowiedzi piekło stroić, i już się na to odpowiednio w obojętność przybrał, począł teraz za stołem niespokojnie sapać i ciskać złe spojrzenia w stronę Rakoczego.
Nie zauważył tego Franek, natomiast widział z trwogą, że słowa jego nie wywierają wrażenia, jakiego się spodziewał na pewne. Tem większa opanowywała go zapalność, gdy mówił:
— Rozwidni sie świat ludziom, jak po dłu-