Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 214.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pierwsze zapowiedzi, nie ślub... Mógł ktoten księdzu zapłacić, kazał wołać, i wołali... Gdy sie dowiedzą — wszystko ku jego dobru sie zwróci. Nawet Suhaj, choć tak twardy, musi zmięknąć w sercu...
I począł śmielej patrzeć po kościele.
Widział, że ludzie nie zajmują nim swojej uwagi, lecz każde chwali Boga, jak zdoła i może, to śpiewem z całego gardła, to przebieraniem pacierzy, to wreszcie snem sprawiedliwym (według słów pisma, iż, kto śpi, nie grzeszy myślą, mową ni uczynkiem) przeto tem wyżej dźwigał głowę oswobodzoną z utrapień i zwolna nabierał w serce pewności krzepiącej, jaką daje samotność wśród tłumnej gromady i zamiar czynów blizkich a dalekich.
Postanowienie już miał: Zaraz po sumie, nie szukając Hanki, pójdzie do wójta i tam Radzie nowinę ogłosi. Potem na wszystko czas będzie...
Zatopił się w myślach nad tem, jakim najprostszym sposobem mógłby wyłożyć plan swój ludziom, aby łatwo zrozumieli, a potem, z jaką, pomocą weźmie się do wprowadzania w czyn zamiarów ciężkich. I ze ździwieniem spostrzegł teraz, że najwięcej nadziei pokłada w Suhaju, w jego do gminy przywiązaniu, w jego rozumie roztropnym, wreszcie w jego doświadczeniu a i powadze niezwykłej, jakiej zażywa u przysłopskich ludzi. To go trochę zmieszało, tembardziej