Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 044.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzy siebie... Te budują — mają, widać, talant do budowy; te obrabiają zgrabne belki to są, widać, cieśle; a hańte zwłóczą zewsząd drzewo, piasek i kamienie. A są jeszcze i pomocnice, które pomagają tamtym, aby prędzej robota szla; widzicie, jak podają belki i wynoszą w górę piasek, ziemię, co potrzeba. Abo lecą naprzeciw tamtych, co zwłóczą materyał z pola i, jak widzą, że której ciężko, to dospomagają; jedna bierze za jeden koniec, druga za drugi, i niesą. Tak sie wzajem krzepią.
Franka począł ciekawić ten rozumny wykład, przypatrywał się uważniej i sprawdzał oczami słowa, zachęcając pytaniami do dalszych wywodów. Cyrek się też nie dał prosić, rad był, że go Franek słucha z podziwieniem w oczach, i prawił dalej, pokazując:
— Widzicie tę mrowczycę, tu, niedaleko od kopca, na końcu wystającej do góry gałązki? Stoi na samym cypelku, a jeszcze sie na zadnie nogi wspięła. Wiecie, poco aż tam wyszła?
— No?
— Stoi na warcie... Nie widzicie, że tam jest obce mrowisko? Nie jedna, bo ich jest więcej, wypatrują pilnie i, jakby ino jaka zdrada, zaraz dają znać. I z tamtej strony tak samo. Ale zbliżcie sie prędziutko i patrzcie uważnie, bo teraz bedzie ciekawa historya. Widzicie: z góry idzie chrząszcz wąsiaty, prosto na linię, która odgra-