Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom II 024.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie, to sie nijak nie zdole wszystkich ponauczać. To se możecie uważyć, kielo tam narodów!... Teraz wam powiem taki przykład, może sie wam przyda... Nie macie kąta między ludźmi, szukacie osiedla i zachodzicie w taką okolicę, kany możecie śmiało i bezpiecznie osiąść. Wypatrzyliście odpowiednie miejsce i uradziliście se w myślach swoich wybudować dom. Juścić z wielkim mozołom znosicie kamienie, piasek, glinę i belki i wszelaki przystrój. Musicie wszystko sobą wozić i na sobie dźwigać, bo wołem trudno sie wyręczyć, jak go niema, a psa nie upytacie, coby wam dospomógł. Wreszcie po długiej męce postawiliście chałupę i pourządzali wszystko, jak wam sie żywnie spodobało. Teraz myślicie ino o tem, jakby ją gwarem zapełnić, aby nie czuć pustki w izbie i w całem osiedlu. Szukacie se towarzyszki, błąkając sie długo, aż nareszcie spotykacie stworzenie przepiekne, o włosach połyskujących jak skrzydło janiołka, który obłokiem staje przed wychodem słonka. Serce onej boginki porywacie śpiewem, i oswaja sie jak ptaszę, i leci za wami, nie pytając kany, dokąd, na jakie wygnanie... A taką towarzyszkę mieć, to duże szczęście. Zaludniła wam sie chata, i gwar jest w osiedlu. Tak mija rok i drugi, i trzeci, i więcej. Codzień o świcie stajecie przy oknie i, witając białe słonko, śpiewacie se psalmy. Spokojność macie za sąsiedz-