Strona:PL Władysław Orkan-Miłość pasterska 130.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
gróbarz.

Nie marudź. Dokończ grobu. Oni sie tu wnet ukażą — ino patrzeć. Słonko już daleko wyszło...

pomocnik
(schyla się i wyciskuje ziemię. Po chwili, umęczywszy się, staje, spiera ramiona na łopacie).

Boże, mój rówieśnik... Razem my na polanach przez lata pasali — w jednych rokach my do odbiórki chodzili... I kany bych był pomyślał, że ja mu będę grób kopał...

gróbarz.

Masz, widzisz, zastanowienie... I nieraz ci to jeszcze przyjdzie. Kielo ja razy tak stanął, jak ty teraz, i zadumał sie, sparty na łopacie! Pochował ja ich tu setki — a z każdym prawie coś myślą pogwarzył, gdzieś wspomnieniami pochodził — a byli między nimi i towarzysia moi z lat młodych...

pomocnik.

Baczę, jaka radość była na polanach, kiedy do wołów szedł... Słychać go było zdaleka, bo zawdy chadzał grajęcy. Skrzypki wsze na rękach dzierżył, jak matka dziecko nieletnie, a w czasie deszczu nosił je w rękawie. Ej grał też, grał! I wiedział nutę taką, że choćby najtwardszy człek — musiał sie ozrzewnić. Ta nuta jego owijała sie tak