Strona:PL Władysław Orkan-Miłość pasterska 085.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Tak zeszedł Wojtusiowi dzień jeden. Takich podobnych dni miał wiele w tym lecie. Nie zawdy jednak słońce i obrazy dalekie zasłaniały mu tęsknotę serca. Miał dni ciężkiej posępności, gdy mgły skryły niebo, dni smutku, dni szarej nudy... Miał też i dni strachu.
W jeden odwieczerz, gdy po południu upalnem słońce zaczęło mżyć, Wojtuś, jako znający się już nieco na oznakach zmian powietrznych, rozglądnął się po stronach, by zmiarkować, skąd co pogodzie zagraża, i obaczył na północy nad samym widnokręgiem ledwo uznany, czarny pas... Ten pas począł się nieznacznie rozszerzać i za chwilę urósł już w dość sporą chmurę. Tem się różniła od inszych, z za widnokręgu wychodzących chmur, iż równą była od wierzchniej krawędzi, jakby ją kto pod linię obstrzygł, i rozciągała się na całą długość północnego nieba. Barwą też nie przypominała widzianych chmur, bo była cała jednolicie