Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 215.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

utkwionym przed siebie. Może się nie zastanowiła: może lekarz ją wezwał, biorąc ją za krewną chorego.
Rozdzierające jago rzężenie wciąż się rozlegało.
Wówczas, wobec tłumu, którego zdawała się nie widzieć, Alicja kazało położyć na swych kolanach to ciało, podobne już do trupa. Sama podtrzymywała je i pozwoliła spocząć jęczącej głowie na swem ramieniu.
Powóz ruszył wolno ku oficerskiemu hotelowi, a za nim sporo publiczności. Lekarz szedł pieszo, rozkazując woźnicy jechać wolno.
Michał ujrzał ją gdy go mijała, z oczyma rozszerzonemi trwogą, z ustami zaciśniętemi, z tym konającym na kolanach. Jej postawa przypominałaby postawę Matki Zbawiciela pod krzyżem, gdyby coś nieczystego i hańbiącego nie mieszało się do jej smutku. „Och! Wenus boleściwa!“...
Musiał przerwać swe myśli.
Kobieta w stroju sanitarjuszki trąciła go, biegnąc aby dogonić powóz. Była to Mary Lewis. Ta amazonka miłosierdzia, zawsze przybywała w porę z ratunkiem, gdzie był ból i nieszczęście.
Lubimow ujrzał, jak powóz oddalał się, otoczony tłumem. Ten pochód aż do hotelu, będzie trwać bez końca: całe Monte-Carlo je zobaczy.
Uczuł smutek niewymowny. Porucznik był wprawdzie jego wrogiem — ale śmierć!...
Alicja mniej wzbudzała w nim litości. Z uśmiechem okrutnym spojrzał po raz ostatni na powóz i tłum wciąż rosnący, który mu towarzyszył.


XI


We dwa dni później Lubimow ujrzał pewnego ranka pułkownika, który wychodził, cały czarno ubrany.
Szedł na pogrzeb Martineza. Don Marcos i Nowoa,