Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 210.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

próżne byłyby jego nalegania. Chciała, by o niej zapomniał: miał to przekonanie. To widzenie miało jaki cel — zmazanie całej przeszłości... I dał jej odejść.
Od tej chwili życie księcia płynęło bez celu. Coś się w nim załamało: wola.
Aby nie spotykać nikogo, zamknął się w swej willi. Znienawidził świat, może dlatego, że obawiał się jego ironji. Don Marcos był jedynym towarzyszem jego samotności i Lubimow, który w pierwszych dniach rzadko zamieniał z nim słów parę, w końcu niecierpliwie oczekiwał jego powrotu z Monte-Carlo, aby słuchać wieści, na które w innym czasie nie zwracałby uwagi. Była to ciekawość chorego lub więźnia, który nie nadaje rzeczom istotnej ich wartości.
Książe chciał przerwać to dobrowolne odosobnienie się. Poco siedzieć w willi, tak blisko tej, która zajmowała myśl jego o każdej porze i której nie chciał już widzieć?... Najlepiej będzie wrócić do Paryża jak najprędzej. Bombardowano wciąż stolicę. Prawie co tydzień eskadry aeroplanów niemieckich rzucały bomby. Podróż przedstawiała urok emocji i wzruszenia dla tego samotnika, zmęczonego egzystencją monotonną.
Co rano, wstając, powtarzał sobie:
— „Jadę do Paryża“. Ale odkładał podróż z tygodnia na tydzień.
Najdrobniejsze szczegóły przybierały dla niego znaczenie olbrzymie. On, który trzykrotnie objechał planetę, poziewał ze zmęczenia, myśląc o tych szesnastu godzinach, spędzonych w wagonie. I tak upływały dnie, a nie mógł się zdobyć na energję, potrzebną do tej krótkiej podróży.
Pewnego dnia, zmęczony wspaniałością swych ogrodów i ciszą swego pustego domu, udał się pieszo do miasta. Mimowoli kroki skierował w stronę bulwarów sąsiadujących z willą Róż. Gdy sobie zdał z tego sprawę, chciał się cofnąć i nagle ujrzał na przeciwle-