Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 207.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczęścia nasze płyną z dawnych czasów. Należymy do innej epoki. Mam litość nad tobą, Michale, tak, jak ty powinieneś ją mieć dla mnie, której tyle wyrządziłeś złego...
Pomimo swej pokornej postawy, książe zaprotestował. Postąpił nieostrożnie, to prawda. Jego napad w Kasynie i ten pojedynek były skandalem niedorzecznym. Ale czyż istotnie stanowiły zło nie do naprawy? W jaki sposób szaleństwo, które jemu jednemu mogło przynieść szkodę, do tego stopnia doprowadzało ją do rozpaczy?
Alicja przerwała mu ruchem zniechęconym, tak, jakby zdawało się niemożliwością wyrazić myśl swoją.
— Spójrz! — powiedziała — wskazując drzwi kościelne. Przedtem mogłam tu wejść, modlić się, rozmawiać z mym synem; było to może złudzeniem, ale złudzenia pomagają nam żyć. A teraz nie mogę. Wyrzuty sumienia czekają na mnie tam, gdzie przed kilku tygodniami znajdowałam nadzieję. I tyś temu winien, ty, który mi zabierasz ostatnią pociechę, jaką sobie stworzyłam...
Nie spoglądała już na księcia z oczyma nieprzyjaźni pełnemi. Jej głos drżący, jej wilgotne oczy, mówiły o wzruszeniu. Michał jąkał się, zmieszany, zdezorjentowany. Czyż on mógł wyrządzić tyle złego? Kiedy? Jak?
Głucha na jego pytania. Alicja myślała o sobie tylko i o swem nieszczęściu.
— Miałam syna i straciłam go — mówiła. Był jedyną racją istnienia mego... Szukałam pociechy. Cóżby się stało z nami, gdybyśmy nie mieli władzy nowemi iluzjami siebie oszukiwać?... A teraz już nie mogę. Wyrzuty mię czekają tam, gdzie kilka tygodni temu, znajdowałam nadzieję... Wyobrażałam sobie, że mam drugiego syna, skazanego na śmierć, ale młodego, jak tamten, nieszczęśliwego, jak tamten, i bez matki, któraby