Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 201.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się wśród histerycznych szlochów, błagając o przebaczenie.
Łagodnie pociągnąwszy go za rękę, spostrzegł, że książę daje się prowadzić, rozbrojony i poddany. Martinez oczekiwał o kilka kroków dalej.
— Uściśnijcie sobie ręce. Wszystko skończone. Dżentelmeni są zawsze... dżentelmenami.
Podali sobie ręce.
Wówczas zaszła rzecz nieoczekiwana, która wywołała długie milczenie, osłupienia pełne.
Michał pochylił się, kolana mu się ugięły i podniósł do ust tę rękę, którą trzymał w swojej, z tym samym ruchem pokornym, jaki miewali poddani wobec jego potężnych przodków. Potem ucałował ją, zraszając łzami.


X


Od dni ośmiu Lubimow nie opuścił swej willi. W rozmowach z pułkownikiem — jedynym towarzyszem samotnego swego życia, unikał wszelkiej aluzji do tego, co zaszło w pałacu Lewisa. Don Marcos ze swej strony okazywał się nadzwyczaj dyskretnym, tak, jakby zapomniał o pojedynku i dziwnem jego zakończeniu.
Lecz inni świadkowie musieli wszystko opowiedzieć. Ileż komentarzy! A strach przed spotkaniem ludzi, którzy musieli w każdej chwili powtarzać jego imię, skłaniał Michała do nieopuszczenia domu. Ktoś wygra lub przegra w Kasynie dużą sumę i plotki skierują się w inną stronę. Wówczas zapomną o nim.
Wkrótce samotność stała się dla niego męką. Ogrody jego wydały mu się monotonne i ciasne. Przytem, siostrzenica Lewisa, nadużywając pozwolenia, codziennie przyprowadzała całą eskortę rannych Anglików, coraz to innych. Biegała z nimi po alejach, zbierała wielkie bukiety kwiatów, a on wówczas krył się na wyższych piętrach willi, aby uciec od tej pozornej we-