Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 196.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Doktorze, dla człowieka tego pokroju, bić się nie jest wzruszeniem...
Potem pociągnąwszy losy, zaczął nabijać pistolety. Obaj kapitanowie śledzili wzrokiem ciekawym te przygotowania, które były dla nich nowością.
Toledo położył wreszcie oba pistolety na staroświeckim stole w stylu weneckim. Były gotowe. Niewolno ich dotykać: stały się odtąd święte. Potem spojrzenie jego padło na ścianę najbliższą i spłynęło nań natchnienie. Zdjął ze ściany dwie szpady zardzewiałe i wyszedł na podwórze.
Opuszczeni przez świadków przeciwnicy, zaczęli spacerować, udając, że siebie nie widzą.
Obaj odnaleźli nagle wczorajszy nastrój ducha.
Niejasne wyrzuty sumienia, uczuwane przez księcia, znikły nagle. Ten młodzieniaszek usiłował go spoliczkować, jego, księcia Lubimowa. Dowie się wkrótce, co znaczy taka zuchwałość.
Lecz gniew jego zdawał się mniej gwałtowny, mniej spontaniczny.
Tamten był więcej instynktowny w swej niechęci. Patrząc na księcia, myślał o księżnie, swej opiekunce... Wszystko, co życie mieści w sobie najcenniejszego dało księciu, a Lubimow chciał jeszcze odebrać okruszyny, które dostały się w ręce biedaków... Nie wiedział, jak się zabija człowieka w walce z góry ułożonej, ale pragnął zabić i czuł w sobie tę samą absolutną ufność, która go tam ożywiała w transzejach, w dniach niebezpieczeństwa.
Przybycie don Marcosa ze szpadą w każdej ręce przerwało ich refleksje. Pułkownik zbadał niebo, starając się postawić przeciwników w taki sposób, aby słońce żadnemu z nich nie przeszkadzało.
Wreszcie wsadził w ziemię ruchem wspaniałym jedną ze szpad. Użycie tej broni wydawało mu się więcej zastosowane do romantycznego tła zamczyska Le-