Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 194.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śniej — cztery wieki — na tych pojedynkach paryskich, gdzie świadkowie i przeciwnicy nie mogli inaczej iść na spotkanie śmierci, jak tylko w cylindrach.
Pomimo, że wyrzekł się tego solennego stroju, obawiał się, że przedstawi widok nieco zabawny, siedząc w samochodzie obok księcia, z pudełkiem pistoletów na kolanach.
Powóz zatrzymał się na bulwarze des Moulins, przed domem doktora. Przechodzili ozdrowieńcy. Słodki głos kobiecy pozdrowił księcia. Była to siostra niezmiernie szczupła, która przechodziła z dwoma oficerami ślepymi. Michał i Don Marcos poznali siostrzenicę Lewisa. Uśmiechnęła się do nich, pokazując im dwóch oficerów angielskich, którym służyła jako przewodniczka: dwóch Apollonów jasnowłosych, opalonych, o uszach prostych, o zębach błyszczących, o ciele silnem i smukłem, ale z martwem spojrzeniem, i z wyrazem rozpaczy i buntu na ustach.
Doktór położył teczkę ze swemi przyrządami na zniszczonym dywanie samochodu, i powóz pomknął ku górze drogą o nagłych zakrętach. Za każdym Monte-Carlo bardziej malało, zagłębiało się niby zabawka o dachach czerwonych, z niezliczonemi mrówkami, snującemi się po placach i ulicach. U szczytu wyrastała zwolna wielka masa kamienna. Było to „Trofeum“ z La Turbie. Dwie wysmukłe kolumny z białego marmuru, fragment gzymsu, duża budowla kamienna, to wszystko, co zostało z najwspanialszego z rzymskich trofeów: wieża 30-metrowa, z gigantycznym posągiem Augusta, która na Alpach wskazywała granicę między terytorjum Cesarstwa, a zdobyta Galją.
Samochód, pozostawiając za sobą wioskę La Turbie, pędził teraz po dawnej rzymskiej drodze.
Don Marcos wskazał wkrótce kilka budynków szaro-błękitnawych. które miały ten sam ton, co wzgórze za niem. Był to zamek Lewisa.