Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 179.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mogła zamknąć przed nim drzwi. Jakim prawem książę mieszał się w jej sprawy?
— Jestem jej krewnym — odpowiedział Michał, trochę zawstydzony, że przypomina pokrewieństwo, którego często się wypierał.
Stali na ganku Kasyna, po tamtej stronie drzwi, naprzeciw drzew i grup spacerowiczów, nieco na uboczu, by nie przeszkadzać wchodzącym.
— Przytem — dodał książę — obowiązkiem moim jest unikać plotek. Nie mogę pozwolić, aby, widząc pana u niej o każdej porze, można było przypuszczać...
Pożałował słów swych, gdy zobaczył podwójne wrażenie, jakie wywarły na młodzieńcu. Najpierw oburzył się. Ktoś śmiał mówić o tej wielkiej damie dla niego świętej? Ale protestowi temu towarzyszyło zadowolenie podświadome, duma dziecinna, jakby, pomimo wszystko, wdzięczny był, że jego mogą łączyć z jej imieniem, w niedorzecznych przypuszczeniach. Możnaby myśleć, że Martinez odkrył w sobie samym niejasne uczucia, które dotąd były podświadome.
Zazdrosna dusza księcia odgadła myśl tamtego. Gniew jego wzrósł. Z jaką arogancją ten marny urzędnik bronił Alicji. Jak jasno pozwalał odgadnąć, że jest w niej zakochany!
— Jeśli kto pozwoli sobie odzywać się źle o księżnie — powiedział porucznik — dlatego, że czyni mi honor — największy w mem życiu — przyjmowanie u siebie, albo bawić się będzie w jakieś insynuację, to potrafię ukarać tego, co wymyśla te plotki, chociażby stał najwyżej!
Lubimow słuchał go z niecierpliwością. Oto teraz Martinez pozwalał sobie go atakować.
Przytem zirytowany był własną głupotą. Jego niezręczne wystąpienie otworzyło tylko oczy temu chłopcu i przywiodło mu na myśl masę rzeczy, które wpierw odpychał, jako absurdalne! A on sam wykazywał mu, że rzeczy te w pojęciu plotkarzy były rzeczą możliwą...