Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 163.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jej poddane oddały się pokornie, pragnąc dawać szczęście.
Szybki błysk przemknął ulicą, oświetlając wszystko wokoło. Był to samochód. Alicja nie drgnęła nawet: nie obawiała się, że ją zobaczą ludzie. Stali się dla niej nierealnemi widmami. Ich dwoje istniało tylko na świecie w tej chwili i ta góra banknotów i rulonów, ukryta w żelaznej kasie.
Lubimow do końca życia nie miał zapomnieć tej nocy. Zegary musiały oszaleć, tak jak jego głowa, która zdawała się kręcić wedle rytmu słodkiej muzyki. Miał wrażenie, że kilkakroć przeszedł tę samą drogę, że szedł i znów wracał. Nie wiedzieli, co robili. I jakież to mogło mieć znaczenie? Najważniejszą rzeczą było, że znajdowali się razem. Przez chwilę wróciła mu świadomość, gdy znaleźli się na ławce na placu w Kasynie. Książę pewny był tego szczegółu. Spojrzał na zegar fasady gmachu. Trzecia! Czyż to możliwe? Zdawało mu się, że zaledwo kilka minut upłynęło od wyjścia ich z klubu. I musieli oddalić się wobec zaciekawienia, jakie wzbudzili w milicjancie księcia Monaco, ubranym po cywilnemu z opaską na ramieniu i rewolwerem u boku.
Poczęli znów iść wśród ulic samotnych lub wzdłuż ogrodów publicznych, zamkniętych o tej porze. Odrzucając biust wtył, z otwartym płaszczem, opierała się o podtrzymujące ją ramię, poddawała szyję, wystającą brodę, twarz niemal horyzontalną, pod grad pocałunków. Spoglądała na towarzysza oczyma zamglonemi miłością. Odpowiadając na nieme błaganie tych oczu, które tak głośno wołały, powtórzyła parę razy głosem niejasnym, jakby w uśpieniu:
— Tak, zrobię, co chcesz... wszystko, czego pragniesz...
On, bardziej agresywny w swej namiętności, zatapiał swą rękę wolną w ciepłe więzienie płaszcza.
Posłuszny tajemnemu impulsowi. Michał mówił jej