Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 160.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

językach). Jeśli nie usłucha, natychmiast, to go ściągnie z krzesła pięścią swą, skopie go, wyrzuci przez okno...
Gdy Spadoni przestał grać, wielu odetchnęło z ulgą, widząc koniec gry, która wydawała się jakiemś zaklęciem. Inni z zawiścią i zdumieniem spoglądali na olbrzymi stos pieniędzy bankiera, który krupier porządkował, składając banknoty w pliki, zbierając w piramidki żetony różnobarwne.
Czemże wobec tego były oklaski zbierane jako pianista!
Cyfrę powtarzano sobie z ust do ust: 484.000 fr.! Brakło niewiele do półmiljona. Rzadko widziano tak szybką wygraną!
Spadoni umieszczał te bogactwa w koszykach trzcinowych, jak gdyby należały do niego. Drżał ze wzruszenia. Miał przejść między ciekawemi widzami, trzymając ten skarb na piersiach, tak jak widział, że to czyni jego wielki współzawodnik, w inne wieczory.
Chciwe ręce odebrały mu koszyk!
— Nie! Ja! ja!...
Była to księżna. Nie potrzebowała już udawać obojętności. Te pieniądze były jej własnością. Przemieniła się po swem przymusowem milczeniu; oczy jej świeciły blaskiem triumfu. Czoło miała wilgotne: czuła, że drżą jej policzki, pokryte bladością. Niosąc kosz przed sobą w rękach wyciągniętych, przeszła między grupami, z majestatem hierartycznym i skierowała się do kasy klubowej.
Spadoni pozostał przy księciu. On też pokryty był potem, a twarz jego blada była ze wzruszenia.
— Co za wieczór, mości książę! Co za wieczór.
Spoglądał na wszystkich z dumą, lecz do właściciela willi Sirena uśmiechał się pokornie, aby zatrzeć wrażenie swego oporu przed chwilą i strasznych gróźb, któremi książę przyjął ten opór.