Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 159.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nowe pliki banknotów, których stratę witali śmiechem metalicznym.
Spadoni stracił 20.000 za jednym rzutem. Lubimowa ogarnęło przeczucie marynarza, który pod nogami uczuwa drżenie statku, mającego iść na dno, żołnierza, który czuje początek przegranej.
Jeszcze jedno rozdanie kart i bank stracił poraz drugi. Michał zbliżył się ostrożnie do krzesła Alicji.
— Druga. Czas kończyć — szepnął, rzucając swe słowa na głowę znajdującą się na wysokości jego piersi.
— Oto zaczyna się pech. Czuję to. Każ Spadoniemu przestać.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Zdawała się nieprzytomną. Nie rozumiała jego rad. Lekkiem skinieniem głowy zaprzeczyła. Wierzyła w swe szczęście.
Los istotnie podjął się wzbudzić jej ufność. Bankier wygrywał znowu, zabierając wszystkie sumy z obu stron składane. Lecz nie przekonało to księcia. Bał się wciąż i niepokój uczynił go brutalnym.
Stanął za Spadonim, aby pomówić z nim pocichu, udając, że patrzy gdzieindziej. Miał wstać natychmiast i uważać grę za skończoną. Czas był najwyższy.
Bankier odwrócił głowę i podniósł oczy, aby spojrzeć na tego, którego głos ostrożny z wysoka darzył go radami.
— Ach! to Wasza Wysokość!..
Uśmiechnął się przytem z dumą, zadowolony, że książę Lubimow był świadkiem najpiękniejszego czynu w jego życiu.
I dalej rozdawał karty.
Lubimow zirytował się. Ten idjota, tonący w swej chwale, nie rozumiał nic; a jeśli rozumiał, to odmawiał posłuszeństwa! Głos księcia spadł drżący i powolny. Spadoni, djabelski pianista (tu przekleństwo aż w trzech