Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 157.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kie, słodkie i mocne. Chciał się lekko upić, aby stanąć na poziomie tej kobiety, która tak rozpaczliwie walczyła z losem.
Był sam. Cały klub zebrał się w sali bakaratu. Michał żałował, że Castro nie znajdował się w Sportingu. Byliby gawędzili, jak tego dnia, gdy udało się Alicji poraz pierwszy uczepić się złotych skrzydeł chimery. Jego nieobecność wynikała może z jakiegoś rozkazu generałowej.
Głuchy szmer nadchodził z sali gry. Ujrzał jak po chwili kilku ciekawych weszło do baru, aby coś wypić. Rozmawiali z wielkiem ożywieniem. Słysząc kilkakrotnie wymówione nazwisko Greka, począł nadsłuchiwać. Okazało się, że zawołał „banco“!
Przy nowej grze, gdy bank posiadał 140.000 fr. on jeden mógł się zdobyć na taką odwagę. Posiadał ośm punktów, ale Spadoni dziewięć raz jeszcze. I krupier zagarnął na rzecz banku 140.000 fr. Greka. Co za wieczór! I pomyśleć, że ten głuptas Spadoni takich sztuk dokazuje...
Kilka kobiet przeszło przed drzwiami baru, giestykulując gniewnie. Były zirytowane i zgorszone powodzeniem pani de Lisle, chociaż żadna nie straciła ani centyma. Taka szansa była nienaturalną: musiało w tem być jakieś oszustwo. Jakie? tego nie wiedziały, lecz nie miały wątpliwości.
Potem przyszedł Grek, za którym szło dwóch jego admiratorów. Był spocony i ubranie miał w nieładzie. Z pogardą podnosił ramiona. Świat się przewracał: nie było już żadnej logiki. Dlatego też i na froncie tak źle się dzieje.
I oddalił się w stronę przejścia podziemnego, wiodącego do hotelu Paryskiego. Nie chciał patrzeć na to, co się dalej będzie działo: era ta należała do szaleńców.
Książę także wolał nie widzieć. Pozostał w fotelu, zażądał nowego cocktail’u i, wpatrzony w dym swego