Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 148.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyjechał, by zamieszkać w starem mieście pod pozorem prac naukowych.
Michał wyglądał zatroskany. Mniej czuł się szczęśliwy. Dnie płynęły, a nie mógł odnowić spaceru, podobnego do tego w ogrodach Monaco.
— Kocham cię — mówiła Alicja. — Wierz mi, że nigdy nie zapomnę o tym dniu... Ale teraz nie, czuję jaki byłby tego koniec... A to niemożliwe dla mnie. Myślę wciąż o swym synie.
Michał nie wątpił o tem, ale nietyiko niepokój o nieobecnego zajmował myśli jej. Zaczęła znowu grać z sumami, które odnalazła u siebie. Książę zadawał sobie pytanie, czy nie zastawiła lub nie sprzedała szpilki zapomocą której spiął jej rozdartą suknię.
Alicja wygrywała niewiele, lecz jednak wygrywała. To też miała nadzieję, że ponowi się ta fala szczęścia, która wywołała takie wrażenie w Kasynie.
Wieczorem odchodziła zadowolona. Miała trzy lub cztery tysiące franków więcej. Ale cóż to znaczyło? Martwiła się tym nieznacznym kapitałem. Czemuż znów zebrać nie mogła tych 30.000 franków, które zapewniły jej tak świetne zwycięstwo!
Michał godzinami przebywał w Kasynie, obok stołu, gdzie grała, czekając na chwilę odpowiednią i nie mogąc nic otrzymać oprócz krótkich rozmów w czasie pauzy w godzinie podwieczorku.
Któregoś poranku, przyszedł aby ją zastać niespodzianie w domu. Była godzina dziesiąta. Spotkał Walerję, która wkładała kapelusz i zdawała się niezadowolona z tej wizyty. Może wybierała się do Monaco: może Nowoa oczekiwał na nią w jakiejś uliczce Monte-Carlo.
— Księżna udała się do „fabryki“ — powiedziała z uśmiechem. — W tej chwili pracuje pewno intensywnie.
Musiała spędzić znaczną część nocy na pisaniu