Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zapomnianym, który długa wstrzemięźliwość uczyniła dla niej zupełnie nowym. Te usta gorące, panujące nad nią, budziły ją ze snu trwającego lata.
Zapomniała o wszystkiem, co ją otaczało. Oczy jej pozostały otwarte, lecz nie widziała już ani morza, ani złocistego nieba, ani gałęzi sosnowych nad głową.
Lecz nagle wróciło poczucie rzeczywistości. Alicja szorstko odepchnęła mężczyznę, którego pieszczoty stawały się natarczywe.
Lubimow ujrzał księżnę stojącą przed nim i zajętą porządkowaniem swej toalety; podniosła ręce do włosów, do kapelusza, do futra, które zsunęło się jej z ramion.
— Idźmy — powiedziała głosem gniewnym.
Książę szedł za nią, z głową spuszczoną, zawstydzony swą gwałtownością. Po kilku krokach zdała się wzruszać tem milczeniem, oznaczającem skruchę i znów się uśmiechnęła.
— Widzę, że odtąd nie możemy się widywać sam na sam.
Wychodząc z ogrodów, zatrzymali się naprzeciw Muzeum. Michał odkrył obok gmachu schody w skale wykute. Schodziły aż na wybrzeże, tworząc parę pięter. Na końcu była droga wzdłuż morza, prowadząca do portu.
Księżna zawahała się pod arkadą, ukrywającą wejście.
— Ostrzegam cię — powiedziała, grożąc Michałowi palcem — że jeśli znów zaczniesz, to zawołam o pomoc. Czy przyrzekasz, że będziesz spokojny... Dobrze. Idź pierwszy. Nie wierzę ci.
Zbiegł po schodach, wzdłuż Muzeum, którego część dolna zbudowana była na skałach wybrzeża. Spotkali się na brzegu morza, na szerokiej drodze, wijącej się wśród skał pianą obryzganych i prostopadłą