Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 122.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się w domu i większą część czasu spędzał w Monte-Carlo.
Ci, co wałęsali się bezczynnie około „sev“, spotykali go wchodzącego do kasyna z miną zaabsorbowaną. Publiczność w salonach widywała go zbliżającego się do stołów, tak, jakby go zajmowały losy gry. Lecz napróżno oczekiwano, aby zaryzykował stawkę. Oczy jego zdawały się patrzeć po za siebie i zaledwo księżna de Lisle zmieniała miejsce przy stole, spieszył na jej spotkanie z ręką wyciągniętą i z uśmiechem młodzieńczym.
Stali na miejscu rozmawiając, lecz czując instynktownie wszystkie spojrzenia, utkwione w siebie; siadali na oddalonej kanapie i tam ciągnęli dalej swą rozmowę. Naraz szmer publiczności około jakiegoś stołu pociągał księżnę, która opuszczała chwilowo Lubimowa. Alicja miała uśmiech gorzki i dumny królowej zdetronizowanej. Przedtem mówiono tylko o niej. Imię jej dostało się aż do Nicei i Mentony. Rodziny z Monaco, którym wzbroniony był wstęp do kasyna pytały o jej powodzenie w godzinie obiadowej. Rozbrzmiewało jej imię po kawiarniach i resturacjach, tak, jak generałów, prowadzących wojnę. Wobec afiszów z ostatniemi wiadomościami, ludzie przerywali komentarze nad przyszłą ofenzywą, aby pytać siebie: „Czy księżna de Lisle wygrała wczoraj?“... Popołudniu, wchodząc do kasyna, ciekawi biegli, aby zobaczyć ją zbliska, a przyjaciele jej całowali ją w rękę z dumą. Była to prawdziwa owacja spojrzeń i uśmiechów.
Walka jej z kasynem trwała dwa tygodnie. Wygrywała, przegrywała, znów wygrywała. Jej „praca“ zaczynała się o trzeciej popołudniu, przeciągała po za północ. Godziny obiadu i podwieczorku mijały, zanim się spostrzegła. Po ukończonej grze, odchodziła, oparta na ramieniu Walerji, kłaniając się przyjaciołom swym z uprzejmością triumfującą i wyczerpania pełną. Cza-