Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 118.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To porucznik hiszpański z legji cudzoziemskiej. Mieszka w pałacyku, ofiarowanym rekonwalescentom przez księcia Monaco. Zwie się Antonio Martinez. Nazwisko pospolite, ale to wielki żołnierz, bohater i nie rozumiem, w jaki sposób żyje po tak strasznych ranach.
Generałowa, która miała listę wszystkich wojskowych sławniejszych, przybyłych do Monte-Carlo, chciała poznać tego porucznika i wzięła go potem pod swą opiekę. Księżna de Lisle także się nim interesowała i obie dumne z tego chrześniaka, pokazywały go w atrium kasyna, najmowały powozy, aby zwiedzać z nim najpiękniejsze miejsca Lazurowego Brzegu, karmiły go największemi delikatesami wojennemi, jakie mogły zdobyć. Ciężko ranny w głowę odłamkiem szrapnelu, trującemi gazami duszony, od czasu do czasu cierpiał na ataki nerwowe, przy których padał nieprzytomny. Lekarze ze smutkiem wyrażali się o jego stanie. Mógł żyć lata całe, a mógł również dobrze umrzeć w czasie jednego z tych ataków. Potrzebne mu było życie spokojne, bez wzruszeń. I obie panie, które znały ten stan, ubolewały nad nim. Taki młody! taki serdeczny i taki nieśmiały. Na swym mundurze koloru żółtej musztardy, nosił Legję honorową i Krzyż wojenny.
Dona Clorinda podjęła się zaprowadzić go do ogrodów willi Sirena, nie pytając Lubimowa o pozwolenie. Ten mógł się wiec przyjrzeć bohaterowi, o którym pułkownik tyle mu opowiadał. Był to młodziutki chłopak, który rumienił się zawsze, ilekroć mu wspominano o jego walecznych czynach. Bez swych odznak honorowych, mógł uchodzić za wybitnego urzędnika handlowego. Miał 27 lat, lecz wyglądał na młodszego, młodością wątłą, osłabioną ranami i cierpieniem.
Lubimow, który nie znosił przechwałek bohaterów fanfaronów, był najpierw zdziwiony, potem ujęty prostotą tego oficera.