Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 109.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzieć: „To za pieniądze przez mamę zarobione, to owoc mej pracy!..“ Nie śmiej się, Michale. Jest w tem prawda. Jakże mogłabym inaczej pracować? Jedyny kłopot to wysyłanie tych paczek, „Lotnik Bachellevy w Niemczech“. Oto wszystko. A tylu jest więźniów! Prawie wszystkie moje paczki ginąć muszą, ale chyba dostanie choć jedną, jak myślisz? Michał odpowiedział niejasnym ruchem rezygnacji. Tak, zapewne, to chyba niewątpliwe.
Alicja okazała nagle pewną ufność. Od ośmiu miesięcy nic o nim nie wiedziała. Ale dużo matek było w tem samem położeniu. Nie trzeba rozpaczać. Ludzie, których mieli za umarłych, wracali do domu po długiej niewoli. A przytem czyż było logicznem, aby jej syn zmarł z nędzy i głodu jak żebrak!
— Wszystko mi przepowiada dobrą wiadomość. Nieszczęście nie może trwać tak długo, jak sądzisz? To tak jak w grze niepowodzenie kończy się wreszcie. Trzeba mieć tylko siłę oprzeć się mu. Powinnabym być bardzo zadowolona. Zaledwo dziś spałam z radości... Przeszłam cyfrę trzydziestu, wiesz? tych trzydziestu tysięcy, które zdawały się granicą mego powodzenia. Wczoraj wieczór wygrałam 80.000. Twój przyjaciel Lewis był wściekły. Wygrać wbrew wszystkim prawidłom, to się zdarza tylko kobietom.
Ze spojrzenia księcia odgadła, że dziwi go ta wesołość, następująca bezpośrednio po łzach.
— Nie mogę zostać sama. Wspomnienia mię męczą, słyszałeś może, że śpiewałam jakeś wszedł. Była to piosenka angielska, którą syn mój nucił. Zrana chodziłam słuchać pod jego drzwiami jak kochanka zadowolona, że słyszy głos ukochanego. Wyobrażam sobie, że to Jerzy śpiewa i oczy moje napełniają się łzami. Ale to są słodkie łzy... łzy czułości... Śpiewam ją machinalnie gdy jestem sama... Gdym słała swe łóżko, zdawało mi się że chodzi tu i tam po swym pokoju i że