Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 096.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i smutną. Głuche udzerzenia towarzyszyły temu spiekowi.
Michałowi zdało się, że poznaje głos Alicji. Zakaszlał kilka razy bez rezultatu, nie mogła go słyszeć. Chciał już krzyknąć, aby oznajmić swe przyjście, ale się powstrzymał. Gdyby tak znienacka ją zastać na tem jedynem piętrze, które zamieszkiwała obecnie!
U góry schodów ujrzał kilka drzwi. Jedne były otwarte. Płynęła przez nie cicha piosenka. Kobieta nachylona nad łóżkiem, wyciągała obie ręce, bijąc w materac aby go zmiękczyć. Instynkt jej kazał domyślić się kogoś po za sobą. Odwróciła głowę i krzyknęła, widząc Michała we drzwiach. On też zdumiał się, poznając Alicję, Alicję w strojnym ale starym już szlafroku, ze zniszczonemi rękawiczkami na rękach i woalem owiniętym dokoła głowy.
— Ty!... to ty!... zawołała. — Jakżeś mię przestraszył. Poczem uśmiechnęła się do Michała, który szeptał jakieś wyrazy tłumaczenia. Nie spotkał nikogo, brama i drzwi były otwarte. Tłumaczyła się z kolei. Była to niedziela. Walerja, jej towarzyszka, pojechała do Nicei, zaproszona przez przyjaciół na śniadanie. Służąca i ogrodnikowa były na mszy. Stary musiał widocznie wyjść na chwilę do kolegów.
Gdy skończyli te objaśnienia, spoglądali na siebie w milczeniu, nie wiedząc co mówić dalej.
— Sama ścielesz sobie łóżko! — powiedział chcąc przerwać tę ciężką ciszę.
— Jak widzisz! To już nie pokój mój paryski, ani studjo, które znasz. Czasy się zmieniły.
Michał przytaknął z powagą. Tak, czasy się zmieniły.
— W każdym razie — ciągnęła dalej — trzeba przyznać, że dość niezwykłą jest rzeczą widzieć księżnę de Lisle, tę szaloną Alicję, ścielącą swe łóżko!...