Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 094.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cone ramiona podobne były do płetw lub wyglądały jak bryły niekształtne. Policzki ukrywały pod watą blizny, spowodowane szrapnelami. Straszliwe dziury w miejscu nosa kryły się pod czarną opaską, założoną na uszy. Z pod bandaży widniały tylko oczy, biedne oczy... Inni wyglądali nietknięci. Zachowali całą siłę i zwinność swej młodości... Ale szli trzymając się pod ręce, szeregiem, macając przed sobą kijem ziemię, z oczyma utkwionemi w nocy wiecznej!...
I cała ta procesja zrezygnowanych szła z ogrodów, odświeżona tchem poranku i czując wzmocnioną chęć do życia.
Michał zatrzymał się u szczytu ogrodów aby spojrzeć zdala na Kasyno. Nigdy jeszcze zły smak i frywolność tego pałacu, stanowiącego serce Monaco, nie uderzyło go tak silnie. Gdyby ten „cukierniany gmach“ jak go nazywał Castro, zamknął swe podwoje, całe Monte-Carlo pozostałoby pogrążone w śmiertelnej samotności, tak jak te miasta, które w innych stuleciach były portami morskiemi a dzisiaj śpią, bezludne, zdala od oceanu, który je opuścił.
Michał ujrzał jak napływała fala ludzka niedaleko ud pomnika Musseta. Kilka tramwajów przybyło z Nicei. Wszyscy podróżni biegli, pragnąc jak najśpieszniej dostać się do kolorowego pałacu, zupełnie jak gdyby Fortuna, znudzona oczekiwaniem na nich w salonach, miała uciec lada chwila.
Spojrzał na zegarek. Była dziesiąta. Codzienne nabożeństwo miało się rozpocząc i nabożni, zamieszkujący Monte-Carlo, również jak i ci co przybyli, nadbiegali ze wszech stron. Wszyscy razem wstępowali na schody marmurowe.
— A przecie jest wojna! — myślał Michał. I wielu z tych ludzi posiada dzieci, braci, którzy walczą a może konają w tej chwili...
Wola życia, chęć użycia, illuzja wygranej, były