Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 056.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

po to, aby skosztować najrzadszych potraw. Sama napełniała szklankę gościa napojem, przez siebie wymyślonym, składającym się głównie z szampana, który odświeżał usta, i upajał zapachem rzadkich kwiatów i azjatyckich korzeni.
Alicja poczęła mówić o matce, z którą były w najgorszych stosunkach.
— Nic mi prawie nie daje, istna nędza: pół miliona. A ja muszę wypłacać mężowi 150.000 rocznie. Ty, mój drogi, jesteś naprawdę bogaty i nie możesz tego zrozumieć. Ponieważ cała fortuna należy do niej, mnie głodzi, a pieniądze swe oddaje księżom... na jakieś fundacje. Ja, jej córka, muszę ją błagać o jakieś okruchy...
Skończyli obiad. Księżna dalej napełniała szklanki. Michałowi, któremu z początku niezbyt smakował ten napój, podobała się w końcu jego świeżość wonna.
— Z pewnością palisz fajkę — powiedziała Alicja z prostotą. Zrobił znak przeczenia. Wiedział, o jaką „fajkę“ chodziło. Obejrzał się dokoła. Palarnia musiała być ukryta w jakimś kącie studio.
— Jakto, człowiek taki, jak ty? zdziwiła się. Podróżnik?... A ja miałam nadzieję, że będziemy razem palić!
Dała mu nawet do zrozumienia, że zaprosiła go głównie w nadziei, że mu dostarczy tej wzbronionej przyjemności. Dowiedziawszy się, że silny książe przypłacał chorobą, ilekroć spróbował „fajki“, zrezygnowała ze swego zamiaru. I podczas gdy zapalał cygaro hawańskie, wyciągnęła ze srebrnego puzderka cygaretki, które paliła w obecności ludzi „niewtajemniczonych“: były wschodnie i silnie opiumowane.
Michał nie miał już wątpliwości co do intencji księżny. Nawpół podniesiona na poduszkach, w kocim ruchu, zdawała się gotowa rzucić się na niego. Spoglądała nań uporczywie. Michał znał błękitny ogieniek,