Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 053.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

minała już złocistości dojrzałego owocu, lecz raczej białą matowość papieru japońskiego. Odblask zielonawo-złoty rozświetlał źrenice, dziwacznie rozszerzone. Oczy zdawały się nieco zamglone. Nieprzyjaciółki jej zarzucały jej zamiłowanie zbytnie do likierów. Potrafiła, jak specjalista z baru przygotowywać różne amerykańskie mieszaniny. Inni przypisywali jej bladość, nieruchomość jej spojrzenia morfinie, opium, wszystkim narkotykom, stwarzającym raj sztuczny. Mała dawna Alicja piła rozkosz życia wielkiemi haustami, nic nie pozostawiając w głębi puharu.
Lubimow sądził, że jej już nie spotka, lecz wkrótce otrzymał od niej list: zapraszała go na obiad jako krewnego, bez ceremonji. Książe wymówił się, lecz ponowiła swe zaproszenie telefonicznie. Poszedł więc pewnego wieczoru do jej pałacyku, który naśladował mały Trianon.
Alice de Lisle dumną była z tego gmachu, przed którego złoconą bramą przesuwał się cały elegancki Paryż. Michał znał jej salony, chociaż nie był w nich nigdy. Światowe dzienniki nieraz zamieszczały fotografje tej rezydencji. Alicja prowadziła tam podobno życie dziwne. Kiedyś, wydając bal kostjumowy, wydała pół miljona na zmienienie połowy swego pałacyku w perski zamek. Zaraz nazajutrz wszystko kazała doprowadzić do pierwotnego stanu. Czasem znikała nagle. Ludzie uśmiechali sie złośliwie. Chodziło o jakąś nową eskapadę miłosną. Może znajdowała się w Konstantynopolu lub w Egipcie; a może ukrywała się w jednym z olbrzymich hoteli w New-Yorku. I bywało tak istotnie.
Czasem bliżsi jej znajomi twierdzili, że nie opuściła wcale Paryża. Samochód jej oczekiwał na nią przed gankiem.
Była to jedna z jej oryginalności. O każdej porze dnia i nocy jeden z jej luksusowych pojazdów stał