Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 041.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uczepiła się konia, zanim chodzić umiała. W Paryżu rzucała się śmiało między pojazdy, roztrącała przechodniów i w końcu policja musiała powstrzymać jej szalone galopady.
Pułkownik jechał za nią w milczeniu, lecz z ciężkiem sercem. Książe protestował przeciw takiej jeździe, dobrej w prerjach amerykańskich, a jego uwagi irytowały Alicję. „Nikt, nawet matka, nie pozwalała sobie na zawracanie jej głowy morałami... Była pełnoletnia i wiedziała co robi“... A miała w rzeczywistości 15 lat!
Pewnego ranka, na rozstajnych drogach w Lasku, Alicja, nie radząc się towarzysza, pomknęła jedną z alei.
— Tędy! — rozkazująco rzucił Michał.
— Nie, do kroćset!... tamtędy! — odpowiedziała wyzywająco.
Książe zastąpił jej drogę, lecz palnęła swego wierzchowca z taką siłą, że oba konie się zachwiały. Pułkownik, który im towarzyszył, widział wściekłość na ich twarzach, usłyszał ich słowa gwałtowne. Alicja podniosła szpicrutę i uderzyła księcia w ramię.
— Mnie!... mnie...
Wzburzona twarz kozackiego potomka stała się dziką i szkaradną. Nos jego rozszerzył się jeszcze. Podniósł z kolei swój stick, by uderzyć. Ale Toledo, który rzucił się między nich, dostał ten cios w policzek i twarz mu się zakrwawiła. Widok krwi i myśl, że uderzenie było dla niej przeznaczone, doprowadziły do szału młodą dziewczynę.
— Dzikusie! Brutalu! Moskalu...
Nie zadowolniły ją te epitety. Skupiła się, by znaleźć bardziej dotkliwą obelgę. Pomogły jej wspomnienia z dzieciństwa. Legendy, które słyszała niegdyś z ust metysów, natchnęły ją nowym pomysłem.
— Hiszpanie! Morderco Indjan...