Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 035.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z rąk flaszkę z laudanum, aby wzajem dostać więcej połajanek, niż zwykle. Potem, z włosami rozpuszczonemi, wyjąc, biegła przed portret generała. Ach! jej bohater! Teraz wiedziała, do jakiego stopnia go kochała!...
Przez kilka miesięcy przyjmowała swych gości w salonie obitym kirem. Ubrana w długą szatę żałobną, leżała na sofie pod olbrzymim portretem męża. Szable, mundury nieboszczyka, nawet siodło, zebrano w tym salonie, zamienionym w muzeum.
W tym właśnie czasie rozpoczęła się nowa faza wielkości don Marcosa Toledo. Uczony rosyjski zeszedł na plan drugi. Część chwały zmarłego spadła i na skromnego jego ziomka, który był świadkiem jego wielkich czynów. Pewnego wieczoru, gdy księżna rozmawiała ze swemi krewnemi, przybyłymi z Rosji, wybuchła nagle tak strasznem łkaniem na wspomnienie męża, że musiała opuścić pokój.
— Pułkowniku, proszę o twe ramię!...
Toledo, który towarzyszył uczniowi swemu, spojrzał wokoło ze zdziwieniem. Rozkaz powtórzono tonem bardziej niecierpliwym. Pułkownik — to był on!... Przez chwilę don Marcos Wziął te słowa jako kaprys księżnej. W dniu najmniej spodziewanym, cofnie mu swą łaskę.
Lecz gdy znudzona swem osamotnieniem, wdowa po kilku miesiącach zamknięcia, rozpoczęła swe wizyty, kazała, aby Toledo jej towarzyszył i przedstawiła go przyjaciołom swym ze świata arystokratycznego.
— To adjutant nieboszczyka.
Nie wątpił już wówczas o swym awansie. Skoro księżna przedstawiła go jako adiutanta swego męża. również dobrze mógł zostać pułkownikiem. Został nim — i mały książe, który z początku nadawał mu ten tytuł nieco drwiąco, w końcu nazywał go machinalnie tak samo. Mógł wszystkie swe marzenia o elegancji speł-